Kazimierz Piotrowski - komisarz wystawy Jacka Adamasa:
Jacek Adamas – autor Gnomów
Po śmierci i szybkim pogrzebie śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i towarzyszących mu zabitych Osób, wielu naiwnym obserwatorom wydało się, że w Polsce nareszcie zapanuje święty spokój. Wszystko wróci do normalności i zapomnimy o groźbie sanacji, zapowiadanej przez zwolenników IV RP. Ale po szokującej tragedii i bulwersującym śledztwie, hipertrofia dowcipu w sztuce minionej dekady i banalizacja skarlałego gniewu w pop-kulturze i post-polityce w wielu przebudzonych wywołały wstręt i oburzenie. Gniew pilnie domaga się legitymizacji z powodu poczucia narodowej krzywdy, hańby i w sytuacji zagrożonej niepodległości.
Do czego wyobraźnia przywiedzie jeszcze Jacka Adamasa, który z naturalnych elementów buduje dualizm natury i kultury. Ciekawe… – pytała Maryla Sitkowska w tekście Genealogia przyszłej rzeźby polskiej, zamieszczonym w katalogu wystawy Magowie i mistycy (CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie, 1991). Do wyobraźni, którą artyści zawsze mają wybujałą, Adamas dodał poczucie obowiązku. Działania, jakie podjął w następnych dwudziestu latach, sprawiły, że nawet oficjalny portal www.culture.pl uznał go za jednego z najbardziej radykalnych polskich artystów-aktywistów (Karol Sienkiewicz). Jacek Adamas, w którego mieszkaniu na warszawskiej Pradze w latach 80. działała nielegalna drukarnia, dobrze pamięta epokę niesuwerenności, po dziś dzień rzucającą swój cień w postaci III RP. Gdy wystawił w przestrzeni publicznej rzeźbę Pamięci Norberta Pietrzaka (2008) – drukarza podziemnego wydawnictwa „Los”, wydającego m.in. „Tygodnik Wojenny”, po dniu dzieło zniknęło. Notabene, Pietrzak w 1985 roku wypadł z 9 pietra klatki schodowej z bloku na ul. Anielewicza w Warszawie Toteż po upadku samolotu TU 154 M w Smoleńsku artysta natychmiast spontanicznie zareagował, przeczuwając nadejście nowej polityki niepamięci i kultury drugiego obiegu. Tego samego dnia – 10 IV 2010 roku w południe – wystawił kilkanaście stalowych czarnych tarcz strzelniczych w kształcie ludzkich figur – pojętych przezeń jako żałobnicy – pod gmachem Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie.
Zawiadomił o tym arte-fakcie Dorotę Jarecką z „Gazety Wyborczej” i Artura Żmijewskiego, pracującego w tym momencie nagłej żałoby w Warszawie z kamerą (bez odzewu). Następnego dnia, podobno po interwencji pracowników i kuratorów u dyrekcji CSW, tarcze zostały ukryte w niegodnym miejscu tej instytucji. Oceniając posmoleńską politykę rządu, Adamas, przeprowadzający od lat rozmaite interwencje w obronie polskiej racji stanu, wykonał jednoznaczną w wymowie mobilną rzeźbę TU-SK 154 M (2010). Pokazywał to obwoźne kuriozum w różnych publicznych miejscach, jak choćby esplanada olsztyńskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej (do tego trzeba dodać manifestację z transparentem 15-metrowej długości, z białymi i czerwonymi strzelniczymi tarczami, który 9 IV 2011 roku został wpleciony w ogrodzenie warszawskiego Belwederu – jednej z siedzib Prezydenta RP.

W tej perspektywie drugiego Katynia i oskarżenia rządu Tuska o zdradę interesu narodowego, dawne tymotejskie dzieła i banki gniewu nabierają nowych znaczeń, zyskując na aktualności. O świcie wyleci z Warszawy do Brukseli złoty boeing 737 z ponad 160 pasażerami w złotych kombinezonach na pokładzie. Dziwni przybysze pod wodzą artysty Pawła Althamera wyruszą w miasto – jak donosiła w 3 VI 2009 roku olsztyńska „Gazeta Wyborcza”, cytując słowa twórcy złotych kul Jacka Adamasa, biorącego udział w tej wyprawie: To moja smutna refleksja na temat przemian, które poszły w kierunku zbyt merkantylnym – wyjaśnia. – Kule nawiązują do mitu o Midasie, który wszystko, czego dotknął, zamieniał w złoto, zaś wyryta na nich srebrna litera [tybetańskie „A”] – do starej buddyjskiej tradycji [ścieżki równowagi dla świata . Chcę tak [tym symbolem] zrównoważyć merkantylne podejście [tak charakterystyczne dla polskich przemian] wartością duchową – doprecyzował artysta po latach. Niewątpliwie, za takiego Midasa w sztuce polskiej może z powodzeniem uchodzić Althamer. Dlatego na nowo zaprojektował okładkę „Artforum”, zestawiając złoty Boeing Althamera ze szczątkami Tupolewa, prezentując światu wydolność państwa polskiego pod rządami Tuska. Podczas gdy jego koledzy z tzw. Kowalni (Adamas studiował w jednej pracowni m.in. z wspomnianymi Althamerem, Żmijewskim, a także z Katarzyną Górną i Katarzyną Kozyrą) i wielu przedstawicieli tzw. sztuki krytycznej pozostają pupilami obecnej władzy, sięgając po hojne dotacje, jak „Krytyka Polityczna”, i nazywani są ikonami polskiej kultury, Adamas lubi chadzać boso. Podejmuje niedochodowe patriotyczne akcje, gdy tymczasem przebrany w Nowym Wspaniałym Świecie (lokalu „Krytyki Politycznej” na Nowym Świecie w Warszawie i wsparciu medialnym „Gazety Wyborczej”) w więzienny pasiak Althamer z grupą innych huncwotów – jak ich określa – blokują Marsz Niepodległości w 2010 roku. Gdy salonowy lewicowiec i redaktor „Krytyki Politycznej” Artur Żmijewski na łamach niemieckiej prasy chwali berlińskich wojowników za to, że ci lewaccy terroryści pomogli nadwiślańskim kosmopolitom walczyć z polskimi faszystami podczas kolejnego Marszu Niepodległości, w 2011 roku, to w tym czasie Adamas składa doniesienie do prokuratury o nieuzasadnionym użyciu siły i przekroczeniu uprawnień przez policję podczas tej demonstracji. Bito wtedy za samo noszenie biało-czerwonej flagi, co uwiecznił przekaz zamieszczony na portalu niezależna.pl (sprawa utknęła w Prokuraturze olsztyńskiej). Bardzo różni się on od owej, tak bardzo cenionej Kowalni
Adamas to obywatel-artysta,
patriota i prawdziwy narodowy proletariusz, z konieczności stolarz, którego profesor
Grzegorz Kowalski namówił, by został jego studentem i profesjonalnym
rzeźbiarzem. Dlatego wraz ze swa żoną Katarzyną postanowił zawalczyć o szacunek
dla swego dzieła, zniszczonego buldożerem w Jonkowie w 2007 roku przez
miejscowego decydenta (byłego prokuratora
Pana Giecko, którego żona jest aktualnym
prokuratorem olsztyńskim – wskazuje poszkodowany artysta). Adamas tworzy sztukę z nerwów (by użyć tu terminu
KwieKulik z lat 70.). W
marcu 2008 r. – pisała 16 III 2010 roku regionalna „Gazeta Wyborcza”, a później w
dużym artykule poświęconym artyście jej ogólnopolskie wydanie – Jacek Adamas skazany został
przez Sad Rejonowy w Olsztynie na grzywnę w wysokości 510 zł – z zamianą na areszt – za to, że bez zgody wójta rozwieszał
plakaty o wulgarnej treści [chodziło o fragmenty dzieła Przemysława Kwieka
– K. P.]. Ponieważ odmówił zapłacenia
grzywny, w lutym 2010 r. miał zostać doprowadzony do aresztu, by odbyć
dziesięciodniową karę. Warszawska Fundacja Galerii Foksal w ostatniej chwili
zapłaciła za niego grzywnę [gdy w
jego domu zjawiła się policja, aby odprowadzić go do aresztu]. Fundacja Galerii Foksal – jak wyznał
artysta – nie miała już jednak interesu, by poprzeć projekt artysty, który miał
w Ludwig Forum w Kolonii toczyć złote
kule. Wolni więc od komercyjno-salonowego gorsetu Adamasowie – niepodległościowi
zapaleńcy, społecznicy i obywatele – organizują od lat niekomercyjne akcje:
m.in. galerię w szkołach średnich, gdzie zapraszają uznanych kuratorów na
wykłady; wraz z mieszkańcami popegeerowskiej wsi Urbanowo zbudowali
drogę krzyżową; a także protesty – m.in. przeciwko indolencji organów władzy i prokuratury.
Efektem tej właśnie postawy stało się świadome – jak twierdzą – zniszczenie
przez ich korporacyjnego kolegę, byłego
prokuratora olsztyńskiego, Pana Giecko, wystawionych przez artystę
religijnych symboli Tybetu i rzeźb nawiązujących do tematów biblijnych (jedna z
nich, ta zniszczona buldożerem, była wystawiana w Muzeum Rzeźby w Królikarni –
oddziale Muzeum Narodowego w Warszawie; inne rzeźby wykorzystywał w proteście pod
ambasadą chińską i wystawiał w CSW w Warszawie, po czym zostały one zdeponowane w śmietniku urzędu gminy): Nie tylko prokuratura i sądy nie widzą
podstaw do ukarania za ten barbarzyński i totalitarny akt odpowiedzialnego
funkcjonariusza, który to uczynił, ale nie dostrzegły też w tym postępku niczego
wartego uwagi. Milczeli ci, którzy z taką determinacją bronili wolności sztuki,
gdy chodziło o genitalia na krzyżu. Bo religia groźna! Totalitaryzm nie! –
tłumaczy poruszony Adamas.
Przekazał on relacje filmowe do CSW w Warszawie, Muzeum
Sztuki Nowoczesnej, „Krytyce Politycznej”, do Galerii Studio – bez odzewu.
Sprawę poważnie potraktował Rzecznik Praw Obywatelskich – śp. Janusz Kochanowski
i jego następczyni (przed olimpiadą w Chinach wysłał Adamas do Międzynarodowego
Komitetu Olimpijskiego w 2008 roku maszynkę do mielenia mięsa; zorganizował też
bieg tyłem ze zniczem Krakowskim Przedmieściem
pod Ambasadę ChRL w Warszawie). Ponadto, zainstalował na głównej ulicy Olsztyna
160-metrowy baner inspirowany wierszem Władysława Bełzy Katechizm młodego Polaka, umieszczając jedynie pytania Kto ty jesteś? Manifestację tę powtórzył
w ogródku Jordanowskim na Warszawskiej Pradze. Innym razem, pod gmachem
olsztyńskiej Prokuratury Okręgowej Adamasowie zaparkowali furgonetkę, na której
dachu namalowali tekst: Stop bezprawiu
prokuratorów. Następnie wypakowali z niej na prokuratorskie schody Wyrób czekoladopodobny – 20-krotnie
powiększoną replikę wyrobów z lat 80. Dzieło to zostało zniszczone przez
ochronę niemal natychmiast, mimo konstytucyjnego obywatelskiego prawa
gwarantującego możliwość protestu. Adamasowie występowali też przeciwko
nielegalnej żwirowni, a obecnie chcą pokrzyżować plany firm instalujących
wiatraki, domagając się ochrony kulturowego krajobrazu Warmii i Mazur. Adamas jest
prezesem Stowarzyszenia „Kochajmy Warmię”, tworzącego koalicję Bezpieczna
Energia, zrzeszającą kilkadziesiąt stowarzyszeń z Warmii i Mazur. Celem ataku tej
obywatelskiej parabazy i broniącej honoru Polski paidei, prezentowanej też 14
VI 2010 roku przed Sejmem RP – stał się ostatnio niezależny jakoby od rządu
Prokurator Generalny. Seremet na ich banerze spogląda – niestety – na świat
ciągle czworgiem oczu (jest to nawiązanie do filmu Skolimowskiego Ręce do góry, w którym reżyser rozliczał
okres stalinowski).

A miało być tak pięknie, jak zapewniał w 2005 roku Adamasa list z 25 X 2005 roku, otrzymany z gabinetu wicemarszałka Tuska, który artysta zaprezentował podczas wystawy Wybory.pl (2005) w warszawskim CSW: Z przykrością zawiadamiam, iż pośrednictwo wicemarszałka Donalda Tuska w przekazaniu Pańskiej skargi i dokumentów Rzecznikowi Praw Obywatelskich jest niemożliwe. Zwracam więc je i sugeruję przesłanie do właściwego adresata. Obecnie pan Donald Tusk został przewodniczącym Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej i w ramach swoich aktualnych kompetencji będzie walczył z nieudolnością urzędników oraz z rozrastającą się arogancją biurokracji. Sądzę, że jego dalsza działalność będzie dla Pana dowodem, że obietnicom wyborczym można być wiernym mimo przegranych wyborów i starać się je realizować bez względu na zajmowane stanowisko. Oto dlaczego dziś, po tylu latach rządów Tuska, mamy prawo do gniewu (by żyło się lepiej!). Forma jest ograniczeniem – interpretacja formy jest ograniczeniem ograniczenia – napisał kiedyś nasz autor Gnomów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz